W czwartek (12.06.2025) byłem na konferencji „Technologie kwantowe”, zorganizowanej przez UODO, gdzie tematem przewodnim było bezpieczeństwo danych w kontekście nowych technologii. Trzeba powiedzieć, że to było jedno z tych wydarzeń, które nie tylko dostarczają wiedzy, ale zostawiają wiele rzeczy do przemyślenia.
Już od pierwszych prelekcji było widać, że temat ochrony danych w erze postkwantowej to sprawa o której należy myśleć już teraz. Profesorowie z najlepszych uczelni w Polsce, wojskowi, wspierani przez gości z zagranicy, dzielili się swoją wiedzą i doświadczeniem, nie wykładami, ale doświadczeniami, konkretnymi przykładami, wnioskami. Mówili między innymi o tym, że „świat się nie skończy, ale się zmieni”. Ale przekaz był jasny: nie panikujmy, tylko przygotujmy się.
Właśnie o tym była ta konferencja – o tym, że w nowej rzeczywistości potrzebujemy mapy. I tu pojawia się temat, który wywołał największe emocje: czy potrzebujemy Strategii Kwantowej? Czy konieczne są regulacje typu Quantum Act na wzór AI Act?
Dyskusja była gorąca. Jedni twierdzili, że taka strategia może ograniczać naukowców i prowadzić w złą stronę – bo kto dziś wie, w którym kierunku pójdą technologie kwantowe? Inni – i ja jestem w tej grupie – uważają, że bez takiego dokumentu nie ruszymy. Nie będzie ani funduszy publicznych, ani sensownej współpracy międzynarodowej. Jak zauważył Paweł Gora na ostatnim QPoland – bez strategii trudno będzie w ogóle zacząć rozmowę z większymi graczami na świecie. Oczywiście jego ramy muszą być bardzo ogólne, a cel to nie narzucenie co robić, ale uruchomić środki i budować ekosytem naukowy-biznesowy.
A skoro już przy współpracy międzynarodowej jesteśmy – bardzo ciekawy był głos pani Malak (ملاك) Trabelsi Loeb, która przybliżyła, jak Emiraty Arabskie podchodzą do rozwoju technologii. Opracowali Strategię 2071 - czyli plan stulecia UEA dla wschodzących technologi, w którym osadzone są również technologie kwantowe. Europa może się z tego sporo nauczyć. I dobrze jest czasem usłyszeć taki głos z zewnątrz – od kogoś, kto nie jest wewnątrz naszej bańki.
Jeden z paneli dotyczył konkretnie tego, jak działa komputer kwantowy. I znów – zamiast teorii, dostaliśmy ciekawą historię o algorytmach, hardwarze, zagrożeniach, jakie są obecnie technologie. Było też o Enigmie i tym, że Niemcy nie mieli pojęcia, że są podsłuchiwani. A dzisiaj? Już teraz dostępne są komercyjne systemy QKD do bezpiecznej komunikacji kwantowej.

Co ciekawe, profesorowie podkreślali, że kwanty nie zastąpią istniejących rozwiązań. One stworzą zupełnie nowe. To nie jest rewolucja typu „zróbmy to samo, tylko szybciej”. To jest: „zróbmy coś, czego wcześniej nie dało się zrobić”.
Ale pojawiły się też realne bolączki: brak zainteresowania biznesu implementacją wyników badań, słaba komunikacja między naukowcami a startupami. Co akurat dla mnie było dość pozytywnym sygnałem, bo widać, że naukowcy mają mnóstwo pomysłów, które warto wypróbować. Natomiast (po ostatniej CSF w Rzeszowie) widać, że do biznesu one nie docierają. Widać tu przepaść, przez którą warto przerzucić most.
Jak jest największa szansa dla Polski? Projektowanie algorytmów i software'u kwantowego. Budowa fizycznego sprzętu to zupełnie inna liga – kosztowna i wymagająca zaplecza. Ale software? To już coś, w co możemy realnie wejść. Do tego mamy świetne zaplecze naukowe, dzięki czemu faktycznie wydaje się, że na tym polu jesteśmy w stanie szybko wystartować i zbudować silne fundamenty i przewagę międzynarodową.
No i coś, co mnie szczególnie ujęło – profesorowie mówili z wyraźną ostrożnością, bez hurraoptymizmu. Że to jeszcze nie jest tak, że „jutro RSA padnie”, a za rok będziemy liczyć na komputerach kwantowych. Ale jednocześnie… widać było błysk w oku. Bo coś się zmienia. Bo to, co jeszcze 30 lat temu było domeną cichych laboratoriów, dziś wychodzi na salony. I pojawia się hype i zainsteresowanie.
Jak na dobrej konferencji, przerwy kawowe były równie wartościowe co prelekcje. Można było pogadać z profesorami, innymi uczestnikami, rozwinąć wątki, które padły na scenie. Na luzie, bez stresu. I właśnie takie rzeczy to jest super wartość dodana do dobrze zorganizowanego wydarzenia.
Mam nadzieję, że to dopiero początek. Bo takiej rozmowy o technologiach kwantowych w Polsce bardzo potrzeba.